Wiem, że to dość popularne, ale u mnie marchewka w wypiekach po raz pierwszy. Ćwiczę przed świętami, bo na wigilii u znajomych zdeklarowałam się, że będzie ciasto marchewkowe :D A może i na rodzinnym stolę w tym roku zadebiutuję ;)
Moje pierwsze marchewkowe babeczki mają cynamonowo-orzechowy aromat, bo dodałam mączki migdałowej, którą dostałam w paczuszce od sklepu Skworcu. Przyjemnie słodkie, a kalorii minimum - to dzięki stewii.
Co to jest STEWIA? Jak dla mnie słodzidło idealne ;D
1. Ma 0 kalorii i na tym samym poziomie IG - zachowuję się jak błonnik, czyli nie ulega trawieniu w przewodzie pokarmowym, nie może więc nieść ze sobą pokładów energetycznych
2. Słodsza kilkaset razy od cukru, więc dodajemy jej znacznie mniej
3. Słodzik w pełni naturalny - powstaje ze zmielenia ususzonych liści roślinki o nazwie stewia, można też używać świeżych liści jeśli ktoś posiada (moje marzenie to taką kiedyś posadzić sobie w ogródku, bo uprawa podobno nie jest wcale ciężka). Uwaga na stewie w formie białego słodzika dostępną popularnie w sklepach - to już nie jest sama stewia tylko mieszanka z innymi sztucznymi słodzikami, już nie ma 0 kalorii tylko prawie tyle co zwykły cukier :/
4. Odporny na wysoką temperaturę – może być używany do pieczenia i gotowania
5. Może być długo przechowywana, nie ulega fermentacji
6. Stosowana w profilaktyce próchnicy, obniża ciśnienie krwi, może być stosowana przez cukrzyków
7. Jedyny minus - kolor. Może nieco zabarwić nasze potrawy, np. śnieżnobiały serniczek. Ale to chyba nie problem przy tylu plusach :)
Składniki:
- 1 średnia marchewka
- 4 łyżki otrębów żytnich
- 1 łyżka mielonych migdałów
- 1 łyżka słonecznika
- 1/3 szklanki mleka
- 1 jajko
- 1/2 łyżki miodu
- 1 płaska łyżeczka stewii
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki cynamonu
Wykonanie:
Marchewkę zetrzeć na tarce o małych oczkach. Dodać jajko oraz mleko i wymieszać. Następnie suche składniki i ponownie dokładnie wymieszać. Ciasto powinno być raczej płynne, w razie potrzeby dolać mleka. Piec w 175 stopniach 25-30 minut. Po lekkim ostygnięciu wyciągnąć z foremek, aby odparowały.
u mnie w tamtym roku było mocno korzenne marchewkowe zamiast piernika ;) sprawdza się! ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe serducha :D
OdpowiedzUsuńStewia zdrowa i słodka , czego chcieć więcej ?:>
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na bloga i do obserwowania , odwdzięczę się tym samym oczywiście www.zdrowawiedza.blogspot.com
Urocze serduszka, a do tego jakie pyszne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam marchewkowe, a stewię w tym roku poznałam i polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takich foremek w kształcie serc. Cudeńka.
OdpowiedzUsuńPyszne te serduszka musiały wyjść. Co do stewii, to mój tata miał ją jakiś czas na parapecie... mi się też marzy taka w swoim ogródku, tylko ogródka brak...:D
OdpowiedzUsuńwypieki marchewkowe zawsze spoko :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe te serducha :) Odpowiedziałam na Twoje pytania :) Przepraszam, że tyle czekałaś :)
OdpowiedzUsuńOj tam nie szkodzi ;) Super, że udało Ci się znaleźć chwilkę czasu, bo wiem że czasem trudno.
UsuńGzik mi jakoś nie podszedł - może to wszystko przez moją kuzynkę - nie umiała go dobrze przygotować :D To było wieki temu. Muszę chyba sobie przypomnieć ten smak i dać mu szansę :) Teraz gdybym sama go zrobiła może by mi posmakował :)
Usuńzjadłabym ze dwa takie serca, pomimo późnej pory...:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wypieki z marchewką :)))
OdpowiedzUsuńczemu się jeszcze nie zapisala???? http://celebrate-your-morning.blogspot.com/2013/11/candy-rozdajemy-az-3-nagrody.html :D
OdpowiedzUsuńjuż zapisała :D
UsuńFantastyczne te serducha! :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszelkiego rodzaju muffiny! te są idealne w swojej prostocie! i jeszcze serduszka... :)
OdpowiedzUsuń