Powracam ;))) Nie było mnie baaaardzo długo, to za sprawą obrony tytułu magistra. Pisanie pracy, jak zwykle na ostatnią chwilę, potem nauka też bardzo intensywna, bo przecież po co brać się za nią wcześniej, lepiej wszystko zostawić na koniec ;P No i stres, ogromny stres, ale.... udało się! :D Tytuł zdobyty, studia zakończone. Potem mały odpoczynek i odreagowanie Przyznam szczerze, że ciężko było mi się wziąć za napisanie tego posta, to chyba przez to, że cały poprzedni miesiąc musiałam "pisać". I też wstyd się przyznać, ale jakoś to moje gotowanie było też przez ten czas mało ambitne, gotowałam byle jak najszybciej, a czasem przez kilka dni wcale. Z jednej strony stres mną tak zawładnął, że nie umiałam myśleć o czym innym i czerpać przyjemności z szukania przepisów, kucharzenia i jedzenia. Eh ale teraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko wróciło do starego porządku :)
Chodzę sobie do pracy, do tej do której chodziłam jeszcze w czasie studiów. Lubię ją, ale niestety nie jest to praca w zawodzie, tej zaczynam właśnie szukać. Eh podobno może być ciężko ze znalezieniem... ale ja wierzę ;) No i nie jestem już studentką. I cóż tutaj zrobić z nazwą mojego bloga?? :>
Składniki:
- 3 pęczki botwinki z buraczkami
- 1 duży zielony ogórek
- kilka rzodkiewek
- pęczek koperku
- kostka twarogu
- kefir
- sok z 1/4 cytryny
- sól, pieprz, czosnek granulowany
Wykonanie:
Buraczki i botwinkę dokładnie myjemy i siekamy - ja buraczki pokroiłam na półtalarki, a łodygi razem z liśćmi posiekałam na drobniejsze kawałki. Wrzucamy do gotującej się wody z sokiem z cytryny i gotujemy na małym ogniu 15-20 min - botwina nie może się rozgotować, musi być chrupka, ale nie twarda. Twaróg rozdrabniamy widelcem i mieszamy z kefirem, aby całość rozrzedzić. Dokładnej ilości kefiru nie jestem w stanie podać, ponieważ to zależy od preferencji jak gęsty/rzadki lubicie taki chłodnik. Kefir może także dolewać w trakcie dodawania składników. Odcedzamy ugotowaną botwinkę, dodajemy do kefiru z twarogiem i mieszamy. Następnie do mieszaniny ścieramy rzodkiewkę i ogórka - na talarki lub drobniej jak kto lubi, ja wole talarki jak wszystko fajnie chrupie ;) Siekamy koperek i również dodajemy. Przyprawiamy i dokładnie mieszamy. Można jeść od razu jak zrobiłam ja, bo byłam już głodna ;P Ale dobrze jest odstawić taki chłodnik na kilka godzin do lodówki, gdzie wszystko się przegryzie. Podawać z jajkiem ugotowanym na twardo lub ziemniakami.
Smacznie a do tego pożywnie i zdrowo :)
OdpowiedzUsuńJaka białkowa zupa. Prezentuje się znakomicie. :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym zjadła taki jutro :)
OdpowiedzUsuńGratuluję obrony! Chłodniki są latem niezastąpione :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
Usuńmmm... kocham chłodniki!
OdpowiedzUsuńWitamy z powrotem :D Też ostatnio robiłam chłodnik, ale bez twarogu. Następnym razem skorzystam z Twojej wersji :) Wygląda cudnie :)
OdpowiedzUsuńIdealna zupa na upały! Ma same zalety, jest lekka, zdrowa i pyszna! :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam taką zupę. Zawsze sie nią najadam i mam wrażenie, ze zdrowo jadłam:)
OdpowiedzUsuńGratulacje! :) Cieszę się, że wróciłaś i na dodatek z tak smacznym daniem :)
OdpowiedzUsuńChłodnik jest doskonały na upały. Uwielbiam:) Ja najbardziej lubię z ziemniakami:)
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńA chłodnik bardzo smakowity :)
studentka czy nie-blog i tak ma być :)
OdpowiedzUsuńGratuluję obrony/zdania!! Ale ulga, cooo? :)
I na ochłodzenie.. botwinka, omnomn.. :D
Dziękuję! Ulga ogromna :D eh troszkę mi szkoda, że czasy studiów już za mną no ale cóż, taka kolej rzeczy ;) No nie ma innej rady, blog musi dalej istnieć. Nie wyobrażam sobie przestać go prowadzić albo zmienić na inny ;P
Usuńkocham chłodniki z całego serca :) takiego z twarogiem jeszcze nie jadła, wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńW czasie upału taki chłodnik może uratowac nam życie. Pyszna propozycja :)
OdpowiedzUsuńBrawo, gratuluje Pani magister :D I wracasz do nas od razu z taką pyszną zupą :D mniammi
OdpowiedzUsuńDziękuję dziękuję jeszcze raz wszystkim ;)
UsuńDziś zjadłabym nawet 2 kubeczki takiego pysznego chłodnika :)
OdpowiedzUsuńSto lat nie jadłam botwinki na zimno:) pięknie się prezentuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jeszcze w roku akademickim próbowałam zrobić podobny chłodnik, ale nie wyszedł mi dobry :D Teraz przeglądam Twoje archiwum i jestem zachwycona! Dzięki za tyle świetnych przepisów:)
OdpowiedzUsuńMniaaaam, pycha :D
OdpowiedzUsuńGratuluję :) A chłodnik na pewno pyszny, zdjęcia fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, w sam raz na upały :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!
Wygląda fantastycznie, chyba też się za taki zabiorę póki jest na to czas. Od nowego roku akademickiego będzie go niestety dużo mniej ;)
OdpowiedzUsuńDo tej pory robiłam taki chłodnik z kefiru. Tym razem wypróbuje Twój przepis! Zapowiada się smakowicie!
OdpowiedzUsuńnie próbowałam jeszcze robić chłodnika z twarogiem, bardzo fajny pomysł. muszę zrobić : )
OdpowiedzUsuńbotwinka! uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Pani magister! :*
OdpowiedzUsuńa od liści botwinki chyba się uzależniłam :)